Ratunku, moja kobieta się bije!

Napisał do mnie sam menadżer SWD i powiedział, że jest walka do zrobienia:

– Jest walka do zrobienia.
– Wchodzę w to w ciemno. Nieważne kiedy, nieważne gdzie, nieważne z kim. Jestem gotowy.
– Dobrze. Przygotuj Livię.

Okazało się, że mieliśmy stworzyć historię. Po raz pierwszy w dziejach lokalnego spadkobiercy Pride – legendarnej już organizacji SWD, dojść miało do starcia nie tyle międzynarodowego, nie tyle międzykontynentalnego, co międzypółkulowego – walczyć miała północ z południem, Europa z Ameryką Południową, Polska z Brazylią, Magda Czaban z Livią Farias. Starcie miało się odbyć w kategorii wagowej absolute open, a.k.a. „nie ma opcji, żebym publicznie weszła na wagę”.

13498032_462821373842378_8956097106609044982_o

Nasze mieszkanie zamieniło się w kwaterę główną kampanii wojennej. Najpierw stworzyliśmy profil przeciwnika, możliwy scenariusz walki i błyskotliwy gameplan, który był ćwiczony aż do znudzenia (czyli około godziny). Następnie ustaliliśmy plan żywieniowy, którego konsekwentnie trzymaliśmy się przez 24 godziny na dobę. Jedną dobę, bo walka miała być następnego dnia. Na koniec pozostawiliśmy najważniejsze – wybrać piosenkę na wejście. Oczywistym wyborem była samba, ale Livia, chcąc zaskoczyć przeciwniczkę, wybrała axé.

13516344_10209800427908036_6173652729987028603_n

Co w ciągu doby można osiągnąć ścisłą dietą, wie chyba każda kobieta, która w życiu szła na wesele. Na walkę wyszliśmy w formie ostrej jak amazońska maczeta. Przed walką oddałem jeszcze Livię w ręce oficjalnego masażysty SWD, dzięki któremu Livia była w stanie przetrwać nie jedną, ale dwie rozgrzewki. I to z burpees. Mistrzynie nie walczą jednak od razu… W ramach preliminary card organizacja postanowiła skropić klatki krwią i potem grapplerów. Skoro Livia miała tego dnia walczyć, ja również postanowiłem wziąć udział.

Nie było łatwo. Pierwszą walkę przygrywałem sromotnie na punkty. Najpierw zostałem obalony, a następnie wniwecz obrócono mi gardę. Ciężko byłoby to odrobić, bo mój przeciwnik był zdecydowanie silniejszy, a do tego najwyraźniej lepszy technicznie, więc rzucał mną jak małym kotkiem. Dlatego właśnie zlekceważył mój desperacki atak i fuksem jakimś totalnym udało mi się zapiąć balachę. Sędzia przerwał walkę, a ja na szczęście nie odpadłem z turnieju. W kolejnych zestawieniach miałem już więcej farta i nie trafiałem na takie potwory aż o finału, gdzie zderzyłem się z o 6kg cięższym przeciwnikiem, z zawodu programistą Javy, z zamiłowania maszyną wojenną. Chciał mi założyć balachę już przy obaleniu, ale się wybroniłem. Potem nawet mnie co prawda dosiadł, ale przetoczyłem go i znalazłem się na górze. W końcu udało mi się wyjść za plecy i założyć duszenie.

13576773_464756716982177_1661031621970058022_o

Starcie Livii wypadło akurat po ceremonii podium – mieliśmy mało czasu. W głośnikach rozległo się Moro num pais tropical a konferansjer zaczął zapowiadać naszą mistrzynię. Nim skończył, była już w klatce, oczekując przeciwniczki. Ta pojawiła się niedługo potem, niesiona na barkach trenera. Livia rzuciła jej buńczuczne Let’s have fun! i obie zawodniczki skoczyły na siebie. Magda startowała wcześniej w sprincie, gdy więc wpadła w Livię, to zatrzymała je dopiero ściana. Po obaleniu podstępnie wcisnęła ją w narożnik, gdzie nie było miejsca nawet na oddychanie. Na Livii nie zrobiło to jednak wielkiego wrażenia, bo w całym tym zamieszaniu i tak zapomniała o wymianie tlenowej. Po chwili udało się jej przetoczyć lżejszą (it’s not officially confirmed!) przeciwniczkę. Pech chciał, że wpadła przy tym w balachę. Nie poddała się jednak od razu – walczyła jeszcze przez parę sekund ryzykując urwaniem ramienia, bo technika była szczelnie zapięta. W końcu sędzia przerwał walkę, dyktując zwycięstwo Magdy Czaban, a my dostaliśmy prestiżowy puchar za udział.

Plan został więc zrealizowany w stu procentach – od początku planowaliśmy przegrać, bo właśnie od przegranej rozpoczynają się najbardziej błyskotliwe kariery.

Popatrzcie na takiego Sebastiana Kotwicę.

2 uwagi do wpisu “Ratunku, moja kobieta się bije!

Dodaj komentarz